Siatkarze z Zawiercia mieli w pamięci ostatni, przegrany 1:3 mecz z Czarnymi Katowice przed własną publicznością i dlatego nie pozwolili na to, by taki rezultat powtórzył się również w sobotę.
Gospodarze rozpoczęli jednak to spotkanie od popsutych zagrywek Dariusza Syguły i Damiana Zborowskiego, przez co przegrywali już 1:4. Po niecodziennej akcji, w której atakował rozgrywający Syguła, drużyna z Zawiercia traciła do swoich rywali już tylko jeden punkt (4:5) i sukcesywnie odrabiała straty, chociaż przyjezdni mieli w swoich szeregach Petera Divisa. Słowacki atakujący trafiał w parkiet z godną podziwu regularnością i to po jego akcji Czarni prowadzili już 15:12. Na domiar złego dla gospodarzy chwilę wcześniej Łukasz Szablewski zablokował atakującego z przechodzącej piłki swojego imiennika - Żłobeckiego, a już przy stanie 14:16 Kornel Przystał trafił zagrywką Macieja Janikowskiego. Zawiercianie nie dali jednak za wygraną. Żłobecki skutecznie zaatakował, a następnie zablokował Szablewskiego, rewanżując mu się za wcześniejszą akcję. W międzyczasie zapunktował też Mateusz Auguścik i mieliśmy remis. Atak Divisa i błąd Zborowskiego spowodowały jednak, że o czas musiał poprosić trener zawiercian Albert Semeniuk.
Po krótkiej przerwie sprawy w swoje ręce wzięli środkowi Aluronu Warty - Żłobecki i Bartosz Dzierżanowski, a gdy Piotr Lisicki trafił w siatkę gospodarze mieli już piłkę setową, którą wykorzystał Janikowski. Druga partia była już w pełni kontrolowana przez zawiercian. Pewnie atakowali Auguścik i Dzierżanowski, a Zborowski zablokował Divisa i miejscowi prowadzili już 12:6. Koncert gospodarzy trwał nadal, a kolejnymi skutecznymi atakami popisywali się Janikowski czy też Dzierżanowski i zawiercianie wygrali tę partię do 17.
W trzeciej odsłonie rozruszał się Zborowski. Gdy piłka po jego serwisie zatańczyła na taśmie i spadła po stronie katowiczan, było już 8:5 i o czas poprosił trener Czarnych, Przemysław Halapacz.
Przyjezdni odżyli, dzięki atakom Divisa, a po bloku Przystała i Macieja Kowalonka na Zborowskim, tracili do zawiercian tylko punkt. Decydująca faza tego seta to już zacięta walka obu drużyn. Zawiercianie mieli jednak w swoich szeregach Żłobeckiego, który zdobył w samej końcówce cztery niezwykle ważne punkty, a trzecią partię i cały mecz zakończył Zborowski. Najpierw obił ręce Divisa, a następnie spojrzał swojemu rywalowi głęboko w oczy.
MVP spotkania wybrano Mateusza Auguścika i odebrał on pamiątkową statuetkę z rąk radnego sejmiku wojewódzkiego Mariana Gajdy.
Powiedzieli po meczu:
Mateusz Auguścik, Aluron Warta: Mieliśmy dzisiaj coś do udowodnienia, ponieważ w ostatnim spotkaniu przegraliśmy 1:3. Graliśmy wówczas w kratkę. Dzisiaj tego nie było i możemy cieszyć się z wygranej, chociaż pierwszy set był nerwowy. Cały zespół zagrał jednak naprawdę nieźle.
Przemysław Halapacz, trener Czarnych: Gospodarze zrewanżowali się za ostatni mecz, ale ta przegrana to pokłosie naszego wtorkowego spotkania z rywalami z Rybnika. Graliśmy 5 setów i było to dla nas bardzo trudne spotkanie zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Moi zawodnicy nie zdążyli się zregenerować. Zagraliśmy słabo zagrywką, a to był ostatnio nasz duży atut. Mieliśmy tym razem zbyt mało argumentów, by zwyciężyć w Zawierciu.
Albert Semeniuk, trener Aluronu Warty: Rywal na pewno chciał wygrać i to był dla nas trudny mecz. Mieliśmy jednak odpowiednie nastawienie do tego meczu i przygotowaliśmy się do niego pod względem fizycznym i taktycznym.
Aluron Warta Zawiercie - Czarni Katowice 3:0 (25:22), (25:17), (25:23).
Aluron Warta: Syguła, Janikowski, Auguścik, Żłobecki, Dzierżanowski, Zborowski, Szadkowski (libero) oraz Król, Kaczmarek i Brożyniak.
Czarni: Cieślar, Divis, Kowalonek, Lisicki, Przystał, Szablewski, Cymerman (libero) oraz Skrzeciński (libero), Szewczyk, Misiak i Parkitny.