Bardzo cenne zwycięstwo zanotowali szczypiorniści Viretu CMC Zawiercie, którzy wygrali w Piekarach Śląskich z liderującą do tej pory Olimpią 30-29.
Przed meczem z liderem największe obawy dotyczyły gry defensywnej zawiercian. Jednak pierwsze 10 minut to koncertowa gra Viretu w tej formacji i szybkie kontrataki, co dało prowadzenie 2-8! Jednak gospodarze w miarę szybko otrząsnęli się z takiego obrotu sprawy, a sygnał do ataku dawał im doskonale spisujący się w bramce Sebastian Kicki (niewiele brakło by przed sezonem zawodnik ten występował w Zawierciu). Podopieczni Giennadija Kamielina o ile potrafili wypracować sobie sytuację, to dość często ich akcje przerywane były faulem, po którym arbitrzy wskazywali na 7 metr. Jak się okazało nie był to najlepsze dzień dla wykonujących karne, gdyż w pierwszej połowie Viret zmarnował aż 5 „siódemek”. W 25 minucie Olimpia zbliżyła się na jedną bramkę, zaś jeszcze przed przerwą po trafieniu Łukasza Włoki wyszła na prowadzenie.
Wypełniona hala w Piekarach, zarówno miejscowymi fanami, jak i kibicami z Zawiercia po przerwie „tętniła” jeszcze bardziej. Obie grupy prowadziły doping dla swoich zespołów. Również szczypiorniści nie rezygnowali ze zwycięstwa. W 45 minucie to gospodarze odskoczyli na dwie bramki (23-21)i wydawało się, że wygrana zaczyna wyrywać się z rok przyjezdnym. Nic bardziej mylnego. Dziesięć minut później na dwubramkowym prowadzeniu byli już goście. Jednak waleczna Olimpia w 59 minucie wyszła na prowadzenie 29-28 i nic nie wskazywało, że do Zawiercia Viret wróci z kompletem punktów. Jednak po dobrych interwencjach w defensywie piłka dwukrotnie trafiła do Artura Makaruka, który dwukrotnie zatrzymany został faulem. Sędziowie wskazali na „utrapienie” Viretu – rzuty karne. Były gracz AZS AWF Biała Podlaska wytrzymał próbę nerwów i 10 sekund przed końcem ustalił wynik spotkania na 29-30!
Najwięcej bramek dla Viretu zdobył Arkadiusz Kowalski (8), który w końcu zaprezentował się na miarę swoich możliwości - Zawsze może być lepiej. Fajnie wchodziły mi rzuty zwłaszcza po długim. Mecz na szczycie mógł na pewno podobać się kibicom, choć nie potrzebna była ta nerwówka w końcówce – podsumował mecz z Olimpią. Były gracz Górnika „przełamał” także niemoc swojego zespołu w kwestii karnych – Dawno nie trenowałem tego elementu, ale rzuciłem i weszło. Do karnych wytypowani są jednak inni zawodnicy – skwitował.
- Piekary to bardzo trudny teren, więc tym bardziej gratuluje moim zawodnikom. Myślę, że jest to dobry prognostyk na kolejne tygodnie i na spokojnie możemy przygotowywać się do wyjazdowego meczu w Lublinie i domowego u nas z Przemyślem. Wygrana na wyjeździe z Piekarami to spore wydarzenie i to co budujemy jest dla miasta i klubu wielkim sukcesem – powiedział po zakończeniu meczu prezes KS Viret CMC Zawiercie Jan Witkowski.
Drugim zawodnikiem, który po raz kolejny zasłużył na wyróżnienie jest Artur Kot. Stalowych nerwów nie można odmówić natomiast Arturowi Makarukowi, który udanie wymieniał się z Damianem Kapralem.
W niedzielę Viret zagra w Lublinie z tamtejszymi „Akademikami”. Kolejne spotkanie w Zawierciu zostanie rozegrane 26 października. Start domowej potyczki z AZS Przemyśl o godzinie 18:00.
Olimpia Piekary Śląskie - Viret CMC Zawiercie 29:30 (14:13)
Viret CMC: Kot, Kruk - Kapral 4, I. Zagała, S. Zagała 3, Pakulski 3, Szymański, Kąpa 4, Komalski 1, Biernacki 2, Kowalski 8, Makaruk 5. Kary: 12 min.
Olimpia: Kowalczyk, Kicki - Ogórek 1, Kurełek, Smolin 4, Kurzawa 3, Zemełka, Chojniak 2, Włoka 5, Szmidt, Cieniek 4, Wicik, Danysz 3, Kempys 7, Tatz, Rosół. Kary: 16 min.
Sędziowali: M. Kopiec (Siemianowice) i M. Zubek (Bytom)